Mark Dutsyna, 6 lat
Szczęście macierzyństwa. Światłem mojego życia jest mój syn. Marek ma już 6 lat. Pamiętam ciążę, radość z wiadomości, że będą dwa dziecka. Ale taka była nasza przyszłość. Powikłania ciąży, operacje, przedwczesne porody. Brat Marka - Bogdaniek nie przeżył.
U Marka zdiagnozowano porażenie mózgowe dziecięce. I całe nasze życie zamieniło się w walkę o to małe, bezcenne życie.
Zastanawiałem się, po co to wszystko? Dla czego? Być może w chwilach słabości i rozpaczy. Ale zwykle nie mamy czasu na takie myśli, ponieważ syn potrzebuje ciągłej opieki i pomocy. Nie mamy czasu myśleć o sobie, musimy postawić dziecko na nogi, w dosłownym tego słowa znaczeniu. To zupełnie inny świat, gdzie drugim domem są centra rehabilitacyjne. Gdzie najlepsi przyjaciele i znajomi to mamy z dziećmi z podobnymi diagnozami. Wspólny doświadczenie, osiągnięcia, cele. Gdzie zagrożone jest zdrowie i jakość życia naszego syna.
Mark jest centrum naszego wszechświata, naszą radością, dumą i nadzieją.